Od rana pracuję i nie mam czasu na to aby czytać co się dzieje na świecie. Właściwie to miałem już iść spać ale przed snem skusiłem się na krótką sesję z RSS. W efekcie czego na stronie dobreprogramy.pl natrafiłem na informację o tym, że słowo Google znalazło się w oficjalnym słowniku Merriam-Webster Online Dictionary. Stosowny wpis można znaleźć tutaj.
Ciekawostką jest fakt, że włączenie słowa Google do oficjalnych słowników może przynieść sporo zamieszania, gdyż słowo to będzie można niemal dowolnie wykorzystywać. Autor tego ciekawego newsa zwraca uwagę na to, że po wprowadzeniu słowa Google do słowników firma straci nad nim kontrolę. Może to prowadzić do sytuacji w której konkurencją będzie słowo Google wykorzystywać w swoich działaniach.
Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Przecież Google to marka która podlega ochronie. Jeżeli prawdą jest to o czym donoszą dobreprogramy.pl to mamy tutaj doczynienia z:
- ciekawym sposobem zyskania praw do wykorzystywania wyrobionej marki,
- błędem w ustawie chroniącej zrejestrowaną nazwę.
Maciek
Ależ definicja w slowniku M-W nie dotyczy rzeczownika “Google” tylko czasownika “to google”. Nie słyszałem jeszcze, żeby czasowniki były czy mogły być wykorzystywane jako znaki handlowe. Po drugie, odzwierciedla to angielskie podejście do słowników, gramatyki, ortografii – ogólnie do języka. Słowniki itd. mają w pierwszym rzędzie charakter opisowy, a w zasadzie nie mają wcale charakteru normatywnego (u nas odwrotnie – w pierwszym rzędzie normatywny, a tylko wtórnie opisowy). Jednym słowem, słownik M-W rejestruje uzus językowy (fakt, że w języku pojawiło się słowo “to google” = szukać informacji przy pomocy wyszukiwarki Google, i zaznacza, że słowo to pochodzi od marki towarowej. Nie ma mowy zatem ani o żadnym “oficjalnym słowie amerykańskiej wersji języka angielskiego” ani “ciekawym sposobem zyskania praw do wykorzystywania wyrobionej marki”, bo tu nikt niczego nie uczynił “oficjalnym” (pojęcie “oficjalnych słów” w angielskim nie istnieje), ani też nikt nie “uzyskał żadnych praw” (kto? nie powiedziano, bo nie ma w zasadzie tego “kogoś”), tylko zrejestrowany został fakt językowy, że ludzie mówią “googlować”. Analogicznie myśląc, trzeba by stwierdzić, że jest “w ciekawy sposób ktoś (znów: “kto?”)uzyskał prawa” do wyrobionej marki, gdyby w słowniku języka polskiego pojawiło się słowo “makdonaldyzm”. Warto zwrócić uwagę, że w języku angielskim (inaczej niż po polsku) DOWOLNE słowo może być zarazem rzeczownikiem, przymiotnikiem i czasownikiem (czyli być używane w tych trzech funkcjach) i język angielski bardzo łatwo tworzy czasowniki od rzeczowników WPROST, my musimy dodać końcówkę -ować. Kto tego nie wie, może wygłaszać bałamutne teorie, jak powyżej.
słownik seo
Tutaj chyba chodzi o ujednolicenie sposobu odmiany tego słowa.
W Polsce ciągle jest spór, o to czy mówić “Googlować”, czy “Guuglować”.